Zdecydowanie większą uwagę przywiązywałem dotychczas do zmian zachodzących na indeksie WIG20 grupującym największe polskie spółki. Wiąże się to z towarzyszącymi mu notowaniami kontraktów terminowych FW20. Obydwa instrumenty są najbardziej płynnymi kategoriami warszawskiej giełdy. To, co zobaczyłem na szerokim rynku reprezentowanym przez WIG, zainspirowało mnie do bliższego spojrzenia na jego sytuację techniczną. Zwłaszcza, że zachowuje się on zdecydowanie lepiej. Co, w kontekście ewentualnego pozytywnego rozwoju wypadków dla Dax’a, powinno przełożyć się również na nasz parkiet.
WIG w tygodniowych cenach zamknięcia nie wyszedł dołem poniżej konsolidacji trwającej od końca 2013 roku. Nie zamknął się również poniżej szczytu z 2011 na poziomie 50016 pkt. To daje możliwość uznania konsolidacji z okresu 2013 – 2015 za korektę. Po zakończeniu której, indeks ma szansę pobić tegoroczne szczyty.
Obecnie walka toczy się o zamknięcie spadkowej luki z przedziału 50322 – 51851. Ważny może być też poziom 51934. Trochę powyżej przebiega spadkowa linia trendu. Tak więc byki walczą o podwójną stawkę. Pokonanie wskazanych oporów rynku, oraz 52419, gdzie może przebiegać ostatni bastion niedźwiedzi w postaci dna pierwszej fali spadkowej z sierpnia, otworzy drogę do 53695 i wyżej. Brak powodzenia może odbić się boleśnie na kupujących, ponieważ prawdopodobną konsekwencją będzie ustanowienie nowych minimów, a tym samym uprawdopodobnienie wyjścia dołem z konsolidacji. Taki rozwój zdarzeń da potencjał spadku do około 42842 pkt.
W zdecydowanie krótszym terminie WIG i WIG20 wyglądają podobnie. Wsparcie dla wzrostów przebiega na poziomie 49472. Zejście poniżej tej wartości, bez utworzenia nowych szczytów powyżej 51280, może zapoczątkować porażkę byków. Na razie jednak wszystko idzie po ich myśli. Przebicie w górę 50906, a następnie 51004, da podstawy do ataku na 51280 i kolejnego zmierzenia są ze spadkową luką.
Wnioski są następujące. Udany kontratak kupujących ma szansę zmienić układ sił na wzrostowy. Zgodnie z tym co wskazywałem wcześniej, wydaje się, że rynki kapitałowe zachodu prezentują obraz niepewności. Ostateczne impulsy płyną natomiast z Chin, które w czwartek i piątek świętowały. Zobaczymy w jakim nastroju inwestorzy wrócą na tamtejszy rynek. Generalnie nasuwa się pytanie czy po 30 latach silnego rozwoju Chiny są w stanie uniknąć okresu spadku PKB? Nie wiem czy któremukolwiek z państw to się udało.