Różna sytuacja techniczna na wykresach WIG20 i kontraktów terminowych na ten indeks dała znać o sobie w ubiegłym tygodniu. Zamiast zatrzymania korekty powyżej 1813 pkt i wyjścia na nowe maksima zobaczyliśmy przełamanie tego wsparcia w cenach zamknięcia. Tym samym pozytywny układ budowany od kilku tygodni może zostać zaprzepaszczony. Górę zaczyna brać korekcyjna formacja wyrysowana na WIG20.

Co to oznacza dla byków? Kłopoty, które mogą sprowadzić kontrakty terminowe w okolice lub poniżej 1753 pkt. Przełamanie linii trendu wzrostowego na poziomie 1770 pkt może zasiać lekką panikę w obozie kupujących. Splot niekorzystnych czynników grozi kolejnym testem minimów z tego roku. Jedyną szansą aby tego uniknąć jest trudna do określenia struktura ostatnich kilku dni tendencji wzrostowej. Może kryć się w niej ukończony impuls. Wówczas obecnie trwające spadki, będą tylko korektą, po której zobaczymy kolejną falę wzrostów. Wsparciem dla cen akcji będą też przełamane linie trendu spadkowego zbiegające się z dołkiem na 1753 pkt. Na nich popyt powinien walczyć o wygenerowanie punktu zwrotnego. Pamiętajcie tylko, że wykres samego indeksu WIG20 wygląda inaczej. Tam układ falowy jest gorszy, ale mamy dwie przebite linie trendu i do jednej z nich właśnie wracamy.

Niedźwiedzie skorzystały z ostatniej szansy, którą wskazałem dla nich tydzień temu. Uważać muszą na poziomie 1832, którego przebicie w górę może zachęcić byki do ataku nawet na poziom 1857 – 1861. To jest ważny punkt. Sprzedający nie powinni pozwolić go sforsować. Natomiast powrót w okolice 1815 i zwrot w dół może przyczynić się do spadku poniżej 1799 pkt w kierunku 1791 pkt, a może nawet 1782 -1778 pkt. Tam zlokalizowana jest luka hossy, której zasłonięcie w cenach zamknięcia będzie kolejną przesłanką rosnącej przewagi podaży.

Tego lata sporo się dzieje na warszawskiej giełdzie. Niestety wzrosty przychodzą w bólach, a spadkom towarzyszy całkiem duża swoboda. To nasuwa niepokojące wnioski.