Notowania paliwowego giganta PKN z tygodnia na tydzień są coraz wyższe. Kurs spółki nie przejął się problemami z zadłużeniem Grecji. Dość powiedzieć, że gdy cały indeks WIG20 zmagał się z czerwcowymi spadkami, PKN po wykonaniu płytkiej korekty znów meldował się na historycznym szczycie swoich notowań.
Licząc w miesiącach, to był 11 wzrostowy miesiąc spółki. Z tego względu wypada postawić sobie pytanie czy ten ostry wzrostowy trend zostanie utrzymany? Zgodnie z zasadą
z trendem się nie dyskutuje, warto jednak spróbować nakreślić poziomy, które mogłyby stanowić ostrzeżenie o możliwości odwrócenia się tendencji. Taka seria białych świec na wykresie miesięcznym skłania do przypuszczenia, że prawdopodobieństwo pojawienia się czarnej świecy jest coraz większe.
W długim terminie kurs wybił się w górę z korekcyjnego układu ukształtowanego w 2013 i 2014 roku. Poprzedzała ją fala wzrostowa od 27,69 do 52,41. Dało to ruch o wielkości 24,72 złotego. Obecnie, stosunek 1,618 do tej fali daje wynik 40, które dołożone do ostatniego większego dołka na poziomie 35,29 daje nam szacunkową cenę 75,29 pln za akcję PKN Orlen. 30 czerwca kurs dotarł do 74,17 pln. Na wykresie widać coraz więcej korekt. Ostatni ruch wzrostowy prowadzony od ok 10 czerwca nie ma jednoznacznej wzrostowej struktury poszczególnych fal. Podobnie rzecz się ma z wzrostem z okresu majowego. Zaczyna nam się tworzyć coś na kształt klina. Konsekwencją realizacji takiej formacji mogłoby być zejście do okolic 63,08 lub nawet do 58,56. Aby tak się stało konieczne jest przełamanie poziomu sygnalnego 69,70 – 70,00.
Krótkoterminowo również mamy do czynienia z podobną figurą. Wyłamanie z tego układu już nastąpiło. Sugestia wydaje się mówić, że to nie koniec chłodzenia nastrojów na tym walorze. Następne do przetestowania są poziomy 72,00, połowa wysokiej białej świecy utworzonej w dniu greckiej paniki 71,25 i podstawa formacji, czyli wspominania już wartość 70 pln za akcję, gdzie sytuacja może ulec rozwinięciu w średnim terminie. Realizację tego negatywnego scenariusza oddali mocne wybicie ponad ostatnie szczyty.