WIG20 i oparte na nim kontrakty terminowe utknęły w konsolidacji pomiędzy 1686 – 1762. Ma ona coraz większą tendencję do opadania w dół, jednak na razie nic wielkiego się nie dzieje. Z tego względu chciałem odnieść się do długoterminowego obrazu indeksu WIG20, który zamieściłem kilka dni temu na Twitterze.
Z wykresu wynika negatywny wniosek, że w styczniu wyszliśmy dołem z rosnącego kanału, w którym poruszał się WIG20 w ciągu ostatnich 20 lat. Notowania wykonały ruch powrotny do przełamanej linii trendu przebiegającej w okolicach 2000 pkt. I obecnie znów są w fazie spadku, który może, ale nie musi, sprowadzić indeks największych polskich spółek na dużo niższe poziomy cenowe. W mediach słychać głosy sugerujące możliwość kształtowania się długoterminowych dołków dla polskich akcji. To również jest scenariusz, który warto rozpatrywać. Możliwe jest, że warszawskie indeksy giełdowe już nie spadną.
Pierwszym warunkiem dla podtrzymania tendencji wzrostowych jest niedopuszczenie do spadku WIG20 poniżej 1641 pkt w cenach zamknięcia na interwale miesięcznym. Kolejnym warunkiem jest wyjście notowań powyżej przedziału 1762 – 1770 pkt. To oraz wzrost powyżej 1854 pkt nadal jednak będzie jedynie korektą w trendzie spadkowym. Zmiana trendu może nastąpić dopiero po pozytywnym sforsowaniu przedziału 2050 – 2100 pkt. Przede wszystkim zaś kluczowy będzie test linii trendu spadkowego poprowadzonej po szczytach z 2007, 2011 i 2015 roku przebiegającej teraz w przedziale 2290 – 2310 pkt. Dwa ostatnie przedziały są decydujące dla dalszego pozytywnego rozwoju sytuacji na warszawskiej giełdzie. Bez ich pokonania jakikolwiek ruch w górę może ulec załamaniu i pozostać jednie korektą w trendzie spadkowym.
Jeżeli jednak WIG20 spadnie poniżej wsparcia na poziomie 1641 pkt może uruchomić trudną do powstrzymania lawinę. Przebiega tam linia oparta o 5 długoterminowych punktów stycznych. Z tego względu należy uznać ją za ważną strefę obrony dla kupujących. Dodatkowo stanowi ona linię szyi rozległej formacji głowy z ramionami. Z tych względów spadek poniżej niej niesie ryzyko kontynuacji trendu spadkowego do poziomów, które tak faktycznie trudno sobie wyobrazić i trudno uzasadnić czymś innym niż tylko analizą techniczną. Pierwszym zasięgiem byłby poziom minimów z 2009 roku na wysokości 1253 pkt. Następnym celem niedźwiedzi będą minima z lat 2001 – 2002 i powrót WIG20 w okolice tysiąca punktów. Docelowo możliwe są nawet poziomy około 600 pkt.
Na koniec zaznaczam, że długoterminowa próba analizy każdego instrumentu obarczona jest dużym ryzykiem błędu. Dopiero składowe ruchy WIG20 pokażą jakie średnioterminowe scenariusze wzrostu lub spadku pojawią się przed inwestorami. Pamiętajcie, że świat ciągle się rozwija. Dlatego dotychczas zawsze lepiej sprawdzała się strategia ukierunkowana na wzrost indeksów giełdowych w długim terminie. W tym kontekście nawet spadek poniżej linii szyi, przy udanym powrocie w górę i załamaniu formacji głowy z ramionami, może skutkować szybkim marszem naszych blue chips ku dawno niewidzianym szczytom.